W swoim gatunku powiedziałbym, że jest najlepszy jaki dotąd widziałem. Zaraz oburzą się ci od Lotu nad kukułczym…. Zgoda, mi też się podobał, tylko że tam nie chodziło psychiatrię, a o psychuszki (mały detal ale b. ważny). Z drugiej strony, to potoki szatańskich filmów, gdzie od dysocjacji jest też mały krok. A normalnego obrazu, o jakże przyziemnych ludzkich problemach (chorobach), jak na lekarstwo. Normalnego, tzn. gdzie lekarz nie jest w centrum uwagi (House), a pacjent nie stawia muru odgradzającego go od tych co mu chcą pomóc.