Raz jeden jedyny w życiu dane mi było przez chwilę trzymać w dłoni typową sztabę złota. Waży takowa ok. 12,5 kilograma, choć na pierwszy rzut oka nie wygląda. Od tamtego czasu z politowaniem patrzę na te filmy przygodowo-sensacyjne, w których bohaterowie z niezwykłą lekkością przerzucają się wręcz całymi skrzynkami szlachetnego metalu.
Tu na szczęście tak nie jest. Zwykłe walizki po podniesieniu za uchwyt drą się w strzępy. Aż ktoś, kto w cywilu był lotniskowym przerzucaczem bagaży doradza skorzystanie z walizek typu premium (marka jest wymieniona, zatem mamy dość żenujący product placement). I nawet w tych walizkach doradza pakować nie więcej niż po 3o kilogramów. To akurat jest dość wiarygodne.